Komentarze: 1
Dzisiaj spojrzałam na siebie obiektywnym wzrokiem i oczywiście nie popadłam w samozachwyt... Nie było nad czym :P Odkryłam też, że... przytyłam! To dopiero cios! :D W dodatku jeszcze moja chuda przyjaciółka stwierdziła, że mam duży brzuch... - albo sobie tak wypiełam... No, udałam, że wypiełam, bo wstyd... ;) Rzeczywiście czas zacząć zmiany na lepsze i to sobie postanowiłam, ale przedtem jeszcze dnia dzisiejszego oczywiście trochę się obżarłam... Ale bez przesady - nie mam nadwagi dwudziesto kilowej, tylko moim skromnym zdaniem te 10 kg mniej i byłoboby cudownie! - nawet 5 może być satysfakcjonujące! Ale dosyć tych dietowych problemów, bo nie jesem maniaczką odchudzania.
Dzień dzisiejszy, jak to każdy nie był zbyt interesujący i zaopatrzony w urozmaicenia, ale cóż - trza żyć. Koszyki pojechały wieczorem, dziękując za inne koszyki. Poznaliśmy też drugą już NOWĄ RODZINĘ. Mamy nieskrywane nadzieje na częstsze wizyty.
W porze "kościelnej", kiedy to kazano nam iść do ŚWIĄTYNI BOŻEJ - owszsem, wyszliśmy z domu, ale gdzieś w kierunku innym, a raczej na początku w tym samym dla zmylenia przeciwnika. Nie rozumiem nakazywania chodzenia do kościoła, ale jakoś tak już moim rodzicom zostało i ja jestem do tego zmuszana co niedzielę.
Oczywiście już zaczynam mieć wątpliowości w siebie i swoje możliwości - we wszystkich dziedzinach życia. Na szczęście jest lepiej niż wczoraj, bo tamto to tylko chwilowe zwątpienie ogólne... Chyba brakuje mi silnej motywacji i "zacięcia" oraz zapału do wszelkich działań, normalnie nic mi się nie chce, a tak wiele bym chciała. Nie będę pisała ponuractwa, bo zaraz się jak zwykle ZAWIESZĘ i będę siedziała do rana wpatrując się ciągle w jeden punkt...
Chyba w pewnym sensie "tęsknię" za szkołą... Ale nie nauką, tylko bardziej za znajomymi... Jeśliby można to uściślić, to może tęsknię za pierwszym tygodniem w szkole :P No o ostatnim to nie wspomnę :D Jak zwykle nocne siedzenie przed monitorem niewiadomo "po kiego!", ale cóż... Niezmierzone są połacie ludzkiej "inteligencji"...