Najnowsze wpisy, strona 1


sie 25 2003 Twoje ciało tak się zlustrowało...
Komentarze: 1

Dzisiaj spojrzałam na siebie obiektywnym wzrokiem i oczywiście nie popadłam w samozachwyt... Nie było nad czym :P Odkryłam też, że... przytyłam! To dopiero cios! :D W dodatku jeszcze moja chuda przyjaciółka stwierdziła, że mam duży brzuch... - albo sobie tak wypiełam... No, udałam, że wypiełam, bo wstyd... ;) Rzeczywiście czas zacząć zmiany na lepsze i to sobie postanowiłam, ale przedtem jeszcze dnia dzisiejszego oczywiście trochę się obżarłam... Ale bez przesady - nie mam nadwagi dwudziesto kilowej, tylko moim skromnym zdaniem te 10 kg mniej i byłoboby cudownie! - nawet 5 może być satysfakcjonujące! Ale dosyć tych dietowych problemów, bo nie jesem maniaczką odchudzania.
Dzień dzisiejszy, jak to każdy nie był zbyt interesujący i zaopatrzony w urozmaicenia,
ale cóż - trza żyć. Koszyki pojechały wieczorem, dziękując za inne koszyki. Poznaliśmy też drugą już NOWĄ RODZINĘ. Mamy nieskrywane nadzieje na częstsze wizyty.
W porze "kościelnej", kiedy to kazano nam iść do ŚWIĄTYNI BOŻEJ - owszsem, wyszliśmy z
domu, ale gdzieś w kierunku innym, a raczej na początku w tym samym dla zmylenia przeciwnika. Nie rozumiem nakazywania chodzenia do kościoła, ale jakoś tak już moim rodzicom zostało i ja jestem do tego zmuszana co niedzielę.
Oczywiście już zaczynam mieć wątpliowości w siebie i swoje możliwości - we wszystkich
dziedzinach życia. Na szczęście jest lepiej niż wczoraj, bo tamto to tylko chwilowe zwątpienie ogólne... Chyba brakuje mi silnej motywacji i "zacięcia" oraz zapału do wszelkich działań, normalnie nic mi się nie chce, a tak wiele bym chciała. Nie będę pisała ponuractwa, bo zaraz się jak zwykle ZAWIESZĘ i będę siedziała do rana wpatrując się ciągle w jeden punkt...
Chyba w pewnym sensie "tęsknię" za szkołą... Ale nie nauką, tylko bardziej za
znajomymi... Jeśliby można to uściślić, to może tęsknię za pierwszym tygodniem w szkole :P No o ostatnim to nie wspomnę :D Jak zwykle nocne siedzenie przed monitorem niewiadomo "po kiego!", ale cóż... Niezmierzone są połacie ludzkiej "inteligencji"...

magdalena : :
sie 24 2003 Dance into the fire...
Komentarze: 0

Poirytowana wczorajszym odmówieniem współpracy przez komputer dałam sobie spokój z wpisem - chociaż 3 razy wprowadzałam notatkę... Tak... I to kurde bele za każdym razem musiałam ją od nowa pisać! Cholerny komputer... W dodatku wczoraj jeszcze się ZAŁAMAŁAM, a dzisiaj staram się wrócić do siebie... Aż wstyd się przyznać, że czasem takie coś jak denerwująca standardowa czcionka Times New Roman może tak wkurwić i dobić człowieka... Ale to nie tylko to - jeszcze ten błąd komputera i komunikat mówiący o zamknięciu systemu za "495872 days" - oooo, no zajebiście wręcz, ale czy to aby nie za wcześnie? I tak co chiwle, zaraz spokój, reset i znowu, i znowu, i znowu... Ale to nie komputerem się "załamałam"...W złości, furii i rozpaczy dałam sobie wycisk fizyczny po 1 w nocy i kurde co mi z tego - nawet ani jednego durnego zakwasa!...
A dzień wczorajszy tak ładnie się nawet ułożył... Po południu zjawiły sie "Koszyki", które w tak pięknych okolicznościach przyrody dostarczono nam samochodem - jak dobrze pójdzie to wyjadą dopiero dzisiaj wieczorem. Brat ze swoją dziewczyną tak ciągle gadali o tych koszykach, że ojciec myślał, że Małgorzata po prostu ma na nazwisko Koszyk, przez co jak zwykle wyniknęła zupełnie bez sesnu i niepotrzebna kłótnia rodzinna - starcie Matki z ojcem. Koszyki...
Odkryliśmy też genialność naszej wagi - ważąc się, trzeba dodać do otrzymanego wyniku jeszcze 10 kg! No prosze jak miło... Nie wiem po co oni trzymają TO - w celu pocieszania? Chce pan mieć światło za darmo - Panie, daj pan spokój! :P
Mimo iż wczoraj nie nastąpiło spotkanie z przyjaciółką, to nie obyło się bez konwersacji na temat jej PROBLEMU... Tym razem na gg... Tak... Jeszcze to mnie dobiło i uściśliło oraz wyryło w moim umyśle świadomość że - JESTEM SAMA... Nie no, to coś musi być ze mną nie tak, bo ja już nic nie rozumiem. Może powinnam być bardziej "kobieca"? Z koleżankami prowadzić tylko "inteligentne" rozmowy o kosmetykach, ciuchach i facetach oraz spędzać miliardy godzin w salonach piękności? Chodzić ubrana na różowo i najlepiej w butach na koturence? (NIE URAŻAJĄC NIKOGO - ale chodzi mi tu o przewrotność myślenia męskiego :P) Być pozbawioną poczucia humoru "słodką idiotką"? Czy może po prostu ŹLE wyglądam - coś nie tak z moją aparycją i prezencją? Ja pierdole... Jak tak dalej pójdzie, to nawet sobie nie znajdę żadnego samca na cholerny PÓŁMETEK... Ale najwyżej w takim wypadku stworzę lezbijczą parę z koleżanką i wszyscy będą zadowoleni... Pożyjemy - zobaczymy, ale ile można żyć ciągle myśląc tylko w ten sposób?

magdalena : :
sie 22 2003 Na ten nowy zdrowy rok!
Komentarze: 5

Te słowa wypowiedziałam w Sylwestra popijając piwko i spalając papierosa... Rzeczywiście jest zdrowy - jak cholera! :P Na szczęście nie popadłam w jakieś tragiczne nałogi alkoholwe czy też nikotynowe, ale chyba jednak wiele się zmieniło... A najgorsze (lub też może i dobre -sama nie wiem...) jest zmienność nastrojów i nastawienia życiowego! No, ale po drodze napotykałam wciąż tyle zmian i zmian, że w rezultacie wszystko wróciło do normy :P Nie wiem czy mam się rozpisywać, czy lepiej nie... bo jak się "rozpędzę" to TROCHĘ by tego wyszło -od zajebania... :P Ale czy ktoś to w ogóle przeczyta? Czy ktoś do tego dotrze i "wysłucha" mnie czasem? (mojego bełkotu... :P)?

A z dnia dzisiejszego aktualności: po "upojnej" nocy u PRZYJACIÓŁKI spędziłam u niej jeszcze większą część dnia, było fajnie - bo co mam napisać? Uciekłam na moment pożegnać się z KUMPELĄ, którą znam od urodzenia, a ta mi tu SZANOWNA PRZYJACIÓŁKA MAŁOGRZATA się rozpłakała... Ale nie - nie dlatego, że wyszłam i została sama, tylko dlatego, że... PROBLEMY SERCOWE, a raczej zmartwienia miłosne... Moja rola - "pocieszycielko nasza...", ale co ja mogę tak właściwie... Mam WSPANIAŁĄ przyjaciółkę... ale jest coś z czym mi źle - ja niewiele mówię i wychodzi tak, jakbym nie miała do niej za grosz zaufania! Czasem tylko potrzebuję się podzielić problemem typu - o! że np. mi się długopis wypisał :P i co... Dla mnie straszne... Dowiedziałam się właśnie dzisiaj, że jutro przyjadą do nas "KOSZYKI" - czyli mój brat i jego dziewczyna :) Którzy jakoś ostatnio wszystko TRAKTUJĄ jako koszyki. Witajcie Koszyki :) Nie mogę się doczekać! Ale dobrze dość, bo jak zawsze się rozpisuję i jak zasze pierdoły...

Brak mi pierdolniętych internetowych konwersacji, podczas których to dowiaduję się czegoś więcej o sobie... iż jestem : wiedźmą, pojebana, nienormalna, lafirynda i w ostateczności flanelcia... Tak... Ale ja niestety jestem przywykła do takich warunków bytowania mając dwóch starszych cholernych braci i nic sobie z tego nie robię - to jest właśnie we mnie takie nietypowe czy co? Że od razu TO i parę innych "podejść" do życia i od razu - że nie jestem standardową babą, że nie zachowuję się jak zwykła dziewczyna... No bo kurde niby jak... Dobrze... Dajmy spokój sprawie...

Za błędy na górze przepraszam. Jeśli ktoś tu trafił - prosze o dobre słowo :)

magdalena : :